Abonament na kawę w znanej sieci sklepów.

Od czasu do czasu staram się opisać jedną z obecnych na rynku usług, która w jakimś stopniu może mieć powiązanie z tematem nadmiarowego kupowania. Jak wiadomo, motywacje do zakupu mogą być różne, a jednymi z najczęściej wymienianymi są czyhające na nas, konsumentów pokusy. W myśl powiedzenia „Czego oczy nie widzą – tego sercu nie żal”. Im mniej przekazu reklamowego do nas dociera, tym mniej okazji do sięgnięcia po portfel.
W dzisiejszym wpisie przyjrzę się usłudze abonamentu na kawę ☕, którą pod koniec 2022 roku wprowadziła sieć sklepów Żabka.
Czym jest ów abonament?
Czy jest to realna atrakcja dla kawoszy, czy może kolejny sposób na sięgnięcie do naszej kieszeni?
Dla jasności. Nie jestem zwolennikiem ani przeciwnikiem Żabki.
Faktem jest, że sieć ta odniosła ogromny sukces na polskim rynku.
Na koniec 2022 r. roku działało blisko 9000 sklepów z zielonym płazem w logo.
Co dokładnie oferuje Żabka w ramach wspomnianego abonamentu?
W informacji o usłudze możemy przeczytać, że za 49,99 zł miesięcznie mamy prawo do zakupu jednej kawy dziennie. Sieć wykorzystuje sprytnie w reklamie matematykę, dzięki której cena kawy wynosi 1,61 zł, o ile kupujemy ją codziennie (łącznie z weekendami). Taka cena za kawę jawi się niezwykle atrakcyjnie nawet na tle cennika Żabki. Dla przypomnienia mała kawa w sklepie to wydatek 6,50 zł. Jak łatwo policzyć abonament zwraca się nam po zakupie 8 kaw (6,5 × 8 = 52 zł). Potem jest już tylko taniej.
Powstaje zatem pytanie, jak często ktoś pije kawę na mieście i od teraz wybierze akurat abonament na kawę w Żabce?
Jakie pułapki może kryć abonament na kawę?
Jest wielce prawdopodobne, że stworzenie abonamentu ma jeszcze jedno dno.
Aby odebrać naszą kawę, musimy każdorazowo wejść do Żabki
A tu czeka na nas mnóstwo atrakcji.
Już samo zainstalowanie aplikacji, dzięki której działa usługa oznacza, że otwieramy się na komunikację z Żabką.
Kawa będzie więc typowym wabikiem. Może i w abonamencie jest ona faktycznie tania, ale tylko pod warunkiem, że będziemy ją odbierać co najmniej 8 razy w miesiącu, nie kupując niczego w przy okazji. W innym wypadku wysokie ceny, jakie ma Żabka, z nawiązką wynagrodzą jej właścicielom oferowanie kawy znacznie taniej niż jakakolwiek konkurencja, czy będzie to typowa kawiarnia (najdrożej), McDonalds czy stacja benzynowa.
Abonament jest pomysłem ciekawym, chociażby z tego względu, że sklepy w płazem w logo nie słyną z kawy.
Widać wyraźnie, że po sklepach bezobsługowych, czyli formacie Nano, specjaliści od sprzedaży i marketingu główkują jak podbić zyski nie zwiększając kosztów.
Znając ludzką naturę nietrudno się domyślić, że spora część osób, która wykupi abonament nie wykorzysta go w pełni jak to miejsce chociażby w przypadku karnetów do klubów fitness. W styczniu i w lutym sprzedają one mnóstwo karnetów, z czego 2/3 pozostaje nie wykorzystanych, gdyż nasz zapał do aktywności gaśnie z każdym kolejnym tygodniem roku. Zakładam, że na to po cichu liczą również twórcy abonamentu. Klient wyda 49,99 zł zwabiony wizją taniej „małej czarnej”. W pierwszym tygodniu pełny animuszu wpadnie po kawę 5 razy, w kolejnym 2, a trzecim może 1.
Koszt przygotowania tych 8 kaw stanowi 20-25% ceny abonamentu. Widać zatem przestrzeń do zarobku i to sporą.
Co ma do tego zakupoholizm, czy ogólnie skłonność do robienia nieprzemyślanych zakupów?
Już wyjaśniam. Dla zdecydowanej większości osób abonament, który opisałem powyżej, jest niczym więcej niż ciekawostką. Ot kolejna nowość na rynku. Kolejny pomysł na to, aby pozyskać klientów. Nic więcej. Rzecz w tym, że każdy z nas jest inny. I inaczej postrzega tę samą informację. Dla 95% z nas będzie ona obojętna.
A co z pozostałymi 5%?
Są wśród nas osoby, które mają słabość do wszelkiego rodzaju sloganów reklamowych typu: promocja, wyprzedaż, za darmo, kup 3 w cenie 2 itd. One powinny uważać, na wszelkie tego typu oferty, które jawią się jako okazja do nabycia czegoś taniej. Rzecz w tym, że celem takiego przekazu jest nic innego jak zachęcenie do czegoś, co chwilę wcześniej nie wzbudziłoby naszej uwagi. Kawa w Żabce. Ot wielkie mi co.
Wystarczy jednak opakować to ładnie, nazwać abonamentem, i pokazać korzyść, tą na papierze, upss w aplikacji i chętni się znajdą.
Jak się przed tym bronić?
Zanim wykupisz abonament sprawdź:
- czy kawa w Żabce ma akceptowalny dla Ciebie smak?
Pamiętaj, że musisz ją pić codziennie, aby abonament się zwrócił. Nie zdziw się, że nie będzie to taka sama kawa, którą znasz z sieciowej kawiarni, do której umawiasz się z przyjaciółką na plotki dwa razy w miesiącu. - czy w sklepie, w którym masz realizować odbiór kawy nie tworzy się kolejka, która może mocno opóźnić jej zaparzenie. Kawę kupujemy z reguły w drodze na uczelnię, do pracy, a rano każde 5 minut jest na wagę złota.
- czy będziesz w stanie oprzeć się różnym promocjom, na które z pewnością zostaniesz wystawiony/a podczas oczekiwania na swoją kawę. Jest niemalże pewne, że Żabka postara się starannie wyeksponować część asortymentu nieopodal automatu z kawą. Woda, batonik, a może rogal w papierku. Do kawy, po kawie jak znalazł.
Nie dość kupisz w ten sposób sporo słodyczy, to zaczniesz wydawać ekstra pieniądze tylko dlatego, że masz ku temu sposobność.
Podsumowując
Abonament kusi. Dla asertywnych, odpornych na rozpraszacze kawoszy jest opcją do wypróbowania.
Wszystkich pozostałych pozostawiam z krótką radą: pomyśl jednak 3 razy, zanim go kupisz.
Podoba Ci się ten tekst?
Istnieje duża szansa, że spodoba Ci się również e-book mojego autorstwa.

Jak mniej kupować
„Jak mniej kupować” to książka, dla każdego, kto łapie się na tym,
że kupuje za dużo i zaczyna to dla niego stanowić problem.
Na blisko 180 stronach, Czytelnik otrzyma informacje na temat
mechanizmów konsumpcjonizmu i mnóstwo praktycznych porad
jak z nimi walczyć na co dzień.
E-book dostępny jest w trzech formatach: PDF, EPUB, MOBI
Sprawdź szczegóły >>> Kliknij
Dodaj komentarz