Czym jest Wardrobing?

wardrobing

Jakiś czas temu na swoim blogu zamieściłem wpis na temat tego, że przynajmniej niektóre sklepy ponoszą wysokie koszty obsługi zwrotów zakupionych ubrań. Dziś krótko o zjawisku, które może nie jest nowe, ale zaczyna przybierać mówiąc wprost dość patologiczną formę. Zjawiskiem tym jest Wardrobing.

Czym jest Wardrobing?

Jest to innego niż zwracanie do sklepu ubrań, które były noszone i domaganie się zwrotu za nie pieniędzy w pełnej kwocie. I niby wszystko jest ok.
Prawo zezwala konsumentowi na zwrot towaru w ciągu 14 dni od dnia zakupu. Wydaje się jednak, że ustawodawca nie przewidział jednego.
Tego, że pewna część klientów, a dokładniej klientek, gdyż chodzi o sklepy z odzieżą, w której zakupach prym wiodą panie, będzie próbowała naciągnąć i to mocno przysługujące im prawo do zwrotu.

Zdrowa sytuacja to taka, w której ktoś zamawia przez internet 7-10 rzeczy. W domowym zaciszu robi sobie mały przegląd, dopasowanie do aktualnej garderoby i co nie pasuje, lub nie wygląda równie atrakcyjnie, jak na reklamie odsyła po 10 minutach przymierzania.

Chore natomiast jest to, że ktoś nosi zakupione ubrania nawet kilka dni po czym próbuje oddać do sklepu i oczekuje zwrotu pełnej kwoty. Wydaje się, że udogodnienie dla klientów, którym docelowo miało być prawo zwrotu towaru coraz częściej okazuje się przekleństwem dla sklepu. O ile ubranie nie ma uszkodzeń, plam itd. sprzedawca ma obowiązek je przyjąć i zwrócić klientowi pieniądze.

Gorzej, że takie, nazwijmy to ubrania nie pierwszej świeżości trafiają z powrotem na półki i są sprzedawane kolejnym osobom.

Jaka płynie z tego nauka wobec zakupów online?

Przede wszystkim od razu otwórz przesyłkę i dokładnie obejrzyj, czy aby ubranie nie nosiło śladów użytku.
Z pewnością rozpoznasz cudzy zapach. O ile jeszcze będą to perfumy to pół biedy. Oceń czy dana rzecz była założona i noszona. Szczególnie ważne jest to w przypadku butów. Podeszwy nie da się łatwo oczyścić, jeśli buty były noszone na ulicy. Wardrobing to okazja do nadużyć, która bije jednak w interes zarówno sklepów, jak i uczciwych klientów.

Jeśli sprzedawcy nie pójdą szybko po rozum do głowy i nie wprowadzą na masową skalę specjalnych mechanizmów typu R-Turn Tag – znacznik przyczepiany do produktu, który nie przeszkadza w przymierzeniu, ale w noszeniu już tak, mogą mieć prawdziwe kłopoty.

Chcesz poznać więcej mechanizmów, które mają sprawić, aby klienci kupowali rzeczy, których nie potrzebują? Sprawdź e-book mojego autorstwa 📚👇

jak mniej kupować

Poznaj e-bookJak mniej kupować

„Jak mniej kupować” to książka, dla każdego, kto łapie się na tym,
że kupuje za dużo i zaczyna to dla niego stanowić problem.

Na blisko 180 stronach, Czytelnik otrzyma informacje na temat
mechanizmów konsumpcjonizmu i mnóstwo praktycznych porad
jak z nimi walczyć na co dzień.

E-book dostępny jest w trzech formatach: PDF, EPUB, MOBI
Sprawdź szczegóły 👉 KLIKNIJ

Możesz również polubić

2 komentarze

  1. Joanna

    Jestem ciekawa, jak widzą temat prawnicy. Bo usunięcie metek wcale nie uniemożliwia zwrotu klientowi. Czy usunięcie takiego znacznika również nie poniesie za sobą żadnych konsekwencji? I posunięciu plastikowych znaczników, nadal będzie można dokonać zwrotu w ramach prawa do odstąpienia od umowy?

    1. admin

      Dziękuję za komentarz.
      To prawda, że to działka dla prawników.
      Mamy odwieczną batalię.
      Z jednej strony sklepy dwoją się i troją, aby podkoloryzować swoją ofertą, byle zwiększyć sprzedaż naginając mocno obowiązujące przepisy. Z drugiej klienci kombinują jak by tu coś mieć na chwilę nie płacąc za to. W Wardrobingu potrzeba by pewnie bardzo dobrego regulaminu zwrotów, wprowadzenia opłat za zwrot lub obniżki wartości zwracanego produktu, jeśli nosi on znamiona użycia. Generalnie czegoś, co choć ograniczy te praktyki.
      Ale to już kwestia dla prawników, a potem analizy każdego przypadku.

Dodaj komentarz